Rak
Zdjęcie raków rzecznych
Rak rzeczny - Astacus fluviatilis L.
Rak rzeczny (Astacus fluviatilis L.) zamieszkuje większość rzek i jezior i dzieli się na kilka odmian, różniących się zarówno wielkością, jak i niektórymi cechami ciała. Jej barwa jest zwykle brązowo-zielonkawa lub niebieskawo-brązowa, ale zmienia się ona w zależności od miejsca i właściwości wody, tak że czasami nawet w tej samej rzece zmienia się z ciemnobrązowej na brązowo-czerwona, kobaltową, jaskrawoczerwoną, a nawet brudny biały. Istnieją okazy, które nawet za życia mają ten sam czerwony kolor, co po ugotowaniu. Ten ostatni kolor zależy najprawdopodobniej od wpływu światła słonecznego, na które często narażona jest skorupa raków, gdy wynurza się z wody. Wreszcie sporadycznie zdarzają się jeszcze albinosy - całkowicie białe raki, którym musi zależeć zarówno od zwyrodnienia, jak i odnajdywania ich w głębokich szczelinach i miejscach całkowicie pozbawionych światła.
Oprócz rzek i jezior raki spotykają się również w bystrych strumieniach z czystą, przejrzystą wodą, a także sporadycznie w stawach płynących, gdzie pełzają z rzek.
Rak uwielbia płytką, płynącą wodę i wybierając miejsce, czasami nie opuszcza go całymi miesiącami. Z reguły albo siedzi w wykopanym dole, albo czołga się, cofając się za pomocą czterech par małych łap - i tylko z nagłym hałasem lub przerażeniem odskakuje do tyłu, uderzając, że są siły swoimi szerokimi... otwarta, wachlarzowata płetwa ogonowa. Przed tymi czterema parami nóg, które służą mu do ruchu, znajduje się kolejna, większa para, zakończona znacznym pogrubieniem - szczypcami. Te szczypce stanowią główną broń ataku i obrony raka i oczywiście mają większą moc, im więcej raka. Są raki, których drżenie pazurów może zranić rękę, aż zacznie krwawić, a rybę lub inne miękkie zwierzę można prawie przeciąć na pół. Szczególnie silne są samice - skorupiaki. Skorupiak chwytając swojego wroga nie wypuszcza go, dopóki niebezpieczeństwo minie, a jeśli opór jest bardzo silny, raczej poświęci pazur niż uwolni ofiarę.
Ciało nowotworu pokryte jest gęstą wapienną skorupą, zakończoną z boku głowy wystającym brzegiem, po obu stronach którego na nodze znajduje się oko, za pomocą którego może się ono obracać we wszystkich kierunkach , a poniżej para długich macek, zwanych w hostelu wąsami, czyli rak trzyma zawsze wyciągniętą do przodu i kieruje w stronę, z której wącha albo zapach jedzenia, albo jakieś niebezpieczeństwo. Poruszając wąsami próbuje dotknąć nimi przedmiotu, a jeśli to jedzenie - czołga się, a jeśli wróg - chowa się w dziurze i trzepocząc ogonem spieszy do wyjścia.
W głównym odcinku tej pary macek znajduje się tak zwany dołek słuchowy, w którym umieszczony jest swobodnie wibrujący kamień otolitu. Z tym dołeczkiem w raku wiąże się poczucie równowagi: kiedy w okresie linienia, który zostanie omówiony później, ten kamyk na chwilę zniknie, to wraz z nim znika uczucie równowagi w raku. Podobno odczuwa to sam rak, bo za każdym razem po odnowieniu muszli sam za pomocą szczypiec unosi małe ziarenko piasku i wkłada je w nowo powstałą jamę słuchową.
W dzień trzyma się głównie na dnie pod kamieniami, korzeniami lub w dołach na brzegu, a nocą opuszcza swoje schronienia i grasuje w poszukiwaniu pożywienia, składającego się z larw owadów, roślin, mięczaków i ryb oraz zepsutego mięsa i ogólnie jakakolwiek padlina. Ma szczególną słabość do tego ostatniego i czuje to prawie przez kilka sążni. Na przykład spróbuj wrzucić rozkładające się zwłoki zwierzęcia do wody, w której znajdują się raki, a zdziwisz się, jak szybko zostaną zebrane zewsząd. Ogólnie wydaje się, że raki nie tyle lubią samą padlinę, ile jej ostry zapach. No bo jak inaczej wytłumaczyć sobie, że chętnie wspina się na mięso, nawet jeśli nie jest zgniłe, ale naznaczone jakimś zapachem podobnym do padliny: terpentyna, asafetyda itp.P., których zwykle używają doświadczone raki i zwabiają go w swoje pułapki.
Zdjęcie raka rzeki
Raki polując głównie nocą nie dają jednak nikomu opadania w dzień, a siedząc w swojej dziurze i blokując wejście pazurami, uważnie obserwują za pomocą wąsów wszystko, co się przed nim dzieje. Bez względu na to, czy pełza ślimak, pływająca kijanka, czy nawet żaba - wszystko jest teraz chwytane i pożerane. Nie pozwala nawet zejść szczurom wodnym - martwe lub żywe, stają się jego ofiarą.
Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o jedzenie, rak niczego nie ma nic przeciwko. Zjada nawet rośliny i szczególnie lubi soczyste korzenie marchwi i chara. Ze względu na wapno niezbędne do uformowania muszli zjada mięczaki wraz z ich muszlami, a nawet tylko jedną muszlą, odrzucaną zarówno przez mięczaki, jak i podobne raki.
Latem raki żyją zazwyczaj w płytkich wodach i jeśli natrafią na głębokie wody, kopią doły bliżej powierzchni, dzięki czemu wygodniej jest łowić pokarm, a czasem wygrzewać się w dobroczynnym słońcu, które bardzo kochają, zwłaszcza krótko przed linieniem. Zimą przebywają głównie na głębokości, w miejscach, gdzie gleba jest twarda, gliniasta lub piaszczysta z warstwami mulistymi (raki nie znoszą miękkiego, lepkiego mułu i luźnego piasku), a także pod kamieniami i starymi korzeniami drzew.
Na zachodzie raki spędzają zimę na jawie, ale w naszym kraju wydają się przechodzić w stan hibernacji. Przynajmniej, według jednego z młodych obserwatorów, niejednokrotnie mężczyźni przynosili mu bloki zamarzniętego mułu i odrętwiałych raków, które po umieszczeniu w cieple stopniowo opamiętywały się i ożywały.
Nowotwory nie są bardzo płodne. Samica, w zależności od wielkości i wieku, nosi od 20 do 160 jaj, więc średnia liczba na samicę nie powinna przekraczać stu jaj. Wyrzucaniu i dojrzewaniu tych jaj zwykle towarzyszy wiele bardzo ciekawych okoliczności.
Już z początkiem okresu tarła, który zwykle ma miejsce pod koniec lub na początku grudnia, u zapłodnionych samic między ostatnią parą odnóży pojawiają się rzędy białych rurek w kształcie makaronu, a nieco później jaja wypadają z otworów u podstawy trzeciej pary nóg. Ale te jaja nie pozostają tutaj, ale trafiają do segmentów ogona, zwanych w schronisku rakową szyją, gdzie przyczepiają się do fałszywych nóg za pomocą specjalnej mleczno-białej lepkiej masy, która rozwija się pod skorupą raka i pokrywa jajka w postaci matowej, zrogowaciałej błony dziewiczej. Pojawienie się tego białego płynu jest zwykle oznaką dojrzałości jąder. Następnie błona dziewicza wydłuża się, a po owinięciu tworzy rodzaj nogi przy każdym jajku.
Zaopatrzona w takie niejako skupiska jaj, samica cofa się ciężko po dnie i od czasu do czasu mocno potrząsa ogonem, być może częściowo po to, by je umyć, a co najważniejsze, by zaopatrzyć je w tlen niezbędne do ich rozwoju. Szczególnie często wywołuje to drżenie w ostatnim okresie rozwoju jaj, kiedy najwyraźniej potrzebują one specjalnej obfitości powietrza, ponieważ serce zarodka bije w tym czasie tak często, że liczba uderzeń na minutę dochodzi do 185.
Skorupiak bawi się więc jajami do mrozu i po roztopieniu śniegu, a całą zimę spędza z nimi w norach i jakby je wysiaduje. Godne uwagi jest to, że przez całą zimę prawie nic nie je.
Wreszcie nadchodzi moment, w którym z jaja wyłania się skorupiak – ten otwiera się pośrodku i tworzy coś w rodzaju otwartej muszli małży lub wieczka otwartego zegarka kieszonkowego. Skorupiak, przodem do dziury tyłem, od czasu do czasu podejmuje wysiłek, aby się uwolnić - najpierw uwalnia przednią część, potem tułów, a potem ogon i szyję. Wreszcie całe ogromne zwierzę (ma teraz około 11 milimetrów długości - wielkości małej muchy) prostuje się, ale nie może się rozdzielić, ponieważ jego malutkie pazury, których końce są zagięte do wewnątrz, tak mocno przylegają do łapy matki , pokryte jakimś lepkim płynem, którego żaden ruch nie jest w stanie ich od niej oderwać. Mówią nawet, że jeśli matka jest w tym czasie zanurzona w alkoholu, to nawet wtedy nie zostaną od niej oddzieleni.
Rak
Przez całe pięć dni, mówi Huxley, cieszyłem się tym cudownym widokiem i nic nie mogło ich zmusić do stania się za nią.
W takim stanie związanym skorupiaki pozostają przez około 10 dni, po czym następuje pierwsze linienie, a wraz z nim ich pierwsze uwolnienie. Ale i tutaj skorupiaki nie odważą się od razu opuścić matki, ale jeszcze przez jakiś czas, w razie niebezpieczeństwa, uciekają się do jej ochrony i schronienia się na jej ogonie, jak w jakimś schronie.
Po uzyskaniu pewnej swobody poruszania się, te małe zwierzęta pędzą, aby się czołgać, przynajmniej na bardzo krótką odległość, za każdym razem, gdy ich matka zatrzymuje się na chwilę - ale myślą tylko o niebezpieczeństwie, tylko woda staje się trochę silniejsza, jak teraz, jakby na znak matki spieszą się do niej i zbierają w stos na jej ogonie, a ona ze swojej strony stara się, jak tylko może, ukryć je w bezpiecznym miejscu. Taka bezradność nie trwa jednak długo i wkrótce skorupiak, po rozstaniu się z matką na zawsze, szuka schronienia na dnie rzeki pod kamieniem lub kopie sobie dołek – na ogół otrzymuje wszystkie chwyty i charakterystyczne właściwości nieodłącznie związane z jego rasą skorupiaków i staje się całkowicie niezależne.
Czas wschodów skorupiaków z jaj w dużej mierze zależy od temperatury wody i mamy średnio około połowy czerwca lub początku maja. Świeżo wyklute okruchy mają, jak powiedziałem, około jeden/10 centymetrów długości i jeden/trzydzieści centymetry szerokości. Podstawa pazurów tych dzieci, ich zewnętrzna krawędź, a także czubki łap są czerwone - wszystko inne jest blade i tylko muszla jest zielonkawa z czerwonymi marmurowymi plamami.
Rak rzuca osiem razy w pierwszym roku, mówi Shotran. Pierwsze linienie pojawia się, jak widzieliśmy, nawet w momencie, gdy jest przyczepione do ogona matki, a następnie drugie, trzecie, czwarte i piąte w odstępach trzytygodniowych, tak że wszystkie 5 linienia młodego skorupiaka robi około 90-100 dni, od lipca do września. Od ostatniego miesiąca do kwietnia następnego roku jest przerwa - nie ma wylinki, a od maja do sierpnia następują szóste, siódme i ósme linienie. W drugim roku rak zrzuca 5 razy, t.mi. w sierpniu, wrześniu i maju, czerwcu, lipcu przyszłego roku. W trzecim roku dwa razy, a od czwartego tylko raz. Czyli od teraz jego wzrost, który tylko się zwiększa, że podczas linienia zaczyna poruszać się jeszcze wolniej.
Potwierdzenie tego znajdujemy u Subeirana, który dokładnie mierząc roczny przyrost raka na przestrzeni wielu lat, stwierdził, że w pierwszym roku rak wzrasta o 4 centymetry, w drugim – o 3, w trzecim i czwartym – o 2, a potem, począwszy od piątego, przybywa nie więcej niż pół, wiele centymetrów rocznie. Ten wzrost nadal rośnie, aż osiągnie (w wyjątkowych przypadkach) ogromny wzrost 20 centymetrów dla raka. W jakim roku osiąga te duże rozmiary, wciąż nie wiadomo. Wiadomo tylko, że życie tych zwierząt trwa do 15-20 lat. Nowotwory osiągają pełny rozwój płciowy nie wcześniej niż 6, a w rzadkich przypadkach 5 rok. Bardzo małe samice z kawiorem, które napotykają, reprezentują prawie nienormalne zjawisko.
W naszym kraju wylinka dorosłych raków występuje zwykle między majem a wrześniem, a przede wszystkim około 15 czerwca, kiedy żyto zaczyna się szykować.
Linienie na raka jest najstraszniejszym okresem życia i zawsze towarzyszy mu bardzo bolesny stan, często kończący się śmiercią. Jest to szczególnie zgubne dla młodych osobników. Ból ten wynika głównie z tego, że rak musi zrzucić całą swoją osłonę i zastąpić ją zupełnie nowym.
Tak Reaumur opisuje ten interesujący proces.
„Już na kilka godzin przed początkiem linienia”, mówi, „rak zaczyna ocierać się jednym członkiem o drugi i bez zmiany miejsca przesuwać je naprzemiennie. Potem rzuca się na plecy i konwulsyjnie napina i prostuje ogon, a jego wąsy również zaczynają drgać konwulsyjnie. Wszystkie te ruchy wstrząsają jego kończynami w skorupie i rozszerzają ostatnią. Po tych pracach przygotowawczych rak wydaje się być wyciągnięty (prawdopodobnie ze względu na kompresję, jakiej poddawane jest jego ciało wewnątrz skorupy). Następnie cienka muszla, łącząca tył muszli z pierwszym pierścieniem ogona (szyją), pęka i wychodzi ciało pokryte nową, wciąż miękką powłoką, której ciemnobrązowy kolor różni się znacznie od brązowego -zielony kolor poprzedniej powłoki.
Po osiągnięciu tego etapu rak zatrzymuje się na chwilę, a następnie, zebrawszy siły, ponownie wprawia w ruch całe ciało i wszystkie członki.
Rak
Odpychając się od tyłu i od dołu przez ciało próbujące się wydostać, muszla jest teraz trzymana tylko przy głowie. Kolejny wysiłek - i głowa, oczy i macki wypełzają ze starej muszli, a za nimi są wyciągane jedna po drugiej, albo najpierw z jednej, a potem z drugiej strony, wszystkie łapy na raz. Jednocześnie należy zauważyć, że to wydobycie prętów jest znacznie ułatwione przez powstałe w powłoce pęknięcia. Jeśli jednak z jakiegoś powodu członek nie wypełza, to rak, dobrowolnie lub niechętnie, musi go zakończyć i po oderwaniu pozostawić w starej skorupie.
Gdy tylko nogi są wolne, rak wyciąga głowę i ciało z muszli i prostując ogon, wykonuje ostry skok do przodu. Tym samym uwalnia tę ostatnią, a tym samym pozostawia na zawsze swoją starą skorupę, która upadając obok niego i ściągając swoje pęknięcia, tak bardzo przypomina swoją dawną właścicielkę, że gdyby się poruszyła, mogłaby zostać pomylona z żywym rakiem. ”.
Całe to napięcie, cała ta praca niezwykle męczy nieszczęsnego raka, a jeśli dodamy do tego śmiertelny strach, którego doświadcza, czując się całkowicie bezbronny, wszędzie szukając schronienia przed wściekłymi prześladowaniami swoich chciwych braci, to jego bolesny stan staje się całkiem zrozumiały. Szczególnie męczące jest linienie starych raków pazurowych. Po niej stają się tak słabi, że prawie nie wykazują oznak życia i leżą na boku jak martwi. „Po znalezieniu go”, mówi Fenyutin, „myślisz: czy włożyć go do kosza, czy rzucić”? Tylko po świeżym, niezgniłym zapachu domyślasz się, że rak wciąż żyje. Nie ma siły wyprostować ani ciała, ani pazurów, które zawsze są w nieładzie: czasami przeplatają się ze sobą lub zginają hakiem i po stwardnieniu pozostają w tej pozycji przez cały rok. Stare szczypce w tym czasie często znajdują się martwe, tylko na wpół wyblakłe: wyraźna oznaka bezsilnej starości. Dlatego linienie jest jak naturalny koniec życia raka ”.
Ale potem mija kilka dni – ciało nowotworu pokrywa się nową wapienną skorupą i czuje się w nim całkowicie bezpieczny i tak szczęśliwy, jak tylko może być rak. Równolegle z wyrzuceniem skorupy, wyściółka żołądka jest również oddzielana i wyrzucana oraz zastępowana nową skorupą. Tak więc zwierzę jest odnawiane i odmładzane nie tylko z zewnątrz, ale także z wewnętrznej powierzchni. „Cokolwiek bym dał”, wykrzykuje Gartwit, od którego pożyczyliśmy ten szczegół, „niektórzy z nas, za podobną zdolność odmładzania, od czasu do czasu nasz żołądek!"
Czas trwania wylinki nowotworowej zależy głównie od jego siły i okoliczności, w jakich występuje i może trwać od 10 minut do kilku godzin. Ponadto zależy to również od obecności w żołądku raka specjalnych wapieni wytwarzanych przez siebie, zwykle nazywanych rakowymi oczami lub kamieniami młyńskimi. Te kamienie soczewkowate nie są stale w ciele nowotworu, ale zgodnie z obserwacjami Shotrana pojawiają się około 40 dni przed wylinką u czteroletniego raka, nieco mniej niż tym razem u młodszych raków i tylko 10 dni w jednym -latków. W żołądku kamienie te są wcierane, następnie wchłaniane, a cały proces wchłaniania, w zależności od wieku nowotworu, trwa od 30 do 80 godzin. Jeśli kamienie młyńskie nie są jeszcze w pełni uformowane lub ich roztwór nie jest całkowicie wchłonięty przez organizm raka, to linienie przebiega źle i zdarzają się przypadki, że rak w tym czasie umiera. Po wylinki kamienie młyńskie ponownie znikają i pojawiają się nie wcześniej niż we wspomnianym okresie aż do następnego wylinki.
Zdjęcie raka rzeki
Niedawno wyblakły, czerwonobrązowy rak jest całkiem piękny, zwłaszcza skorupiak z luźnym, zębatym ogonem i średniej wielkości młode raki. Te ostatnie wyróżniają się niezwykłą różnorodnością kolorów i występują w niemal wszystkich odcieniach tęczy: cielistym, pomarańczowo-brązowym, czerwonym, fioletowym, błękitnym, liliowym i zielonkawym”.
„To niezwykle ciekawe”, mówi Fenyutin, „zdarza się, że dziesiątki takich wielobarwnych młodych raków na piaszczystym brzegu rzeki, przy spokojnej pogodzie, w gorącym czerwcowym słońcu, siadają, pełzają, czasem jak jeśli się bawią, w pobliżu ich małych nor. Ich gra polega na tym, że spotkawszy się, podnoszą głowy i ciała, opierają przednie łapy o siebie i ściskają szczypce. Ta gra, a raczej walka, trwa do momentu, gdy jeden złapie drugiego szczypcami za głowę - wtedy ten, którego głowa wpadła w szpon, uderza ogonem, wyrywa się i szybko ucieka do tyłu - wtedy zatoczywszy duże koło wraca do twoich towarzyszy. W tym czasie, jak tylko widzą osobę lub inne niebezpieczeństwo, chowają się zawzięcie w swoich norach, a którzy nie mają czasu, aby się tam dostać, trzepoczą ogonami i chowają się w głębinach rzeki. Nigdy dwa raki nie wpełzają do tej samej dziury, nigdy nie mieszkają razem. Raki, które zajęły dziurę, od razu siadają przy wejściu i wysuwają rozpięte szczypce”.
Opisując proces linienia wspomnieliśmy między innymi o tym, że rak w pośpiechu z usunięciem muszli czasami zmuszony jest bezpośrednio oderwać łapę lub szczypce - ale oprócz procesu linienia często robi to samo arbitralnie , na przykład pod wpływem czegoś innego., strach. Po wykonaniu podobnej amputacji na sobie, rak biegnie dalej na pozostałych nogach, jakby nic mu się nie stało, a po pewnym czasie w miejsce odrzuconych członków wyrastają nowe, ale kształt poprzednich nabiera dopiero po kilku wylinkach i tej samej wielkości z utraconymi. Dlatego tak często zdarzają się raki, w których jeden pazur jest mniejszy od drugiego: mały jest zawsze znakiem, że później urósł i zastąpił oderwany lub odrzucony. Ogólnie rzecz biorąc, rany zadane rakom, zwłaszcza tuż po wylinki, w czasie, gdy ich osłona nie jest jeszcze całkowicie twarda, mogą wytwarzać nienormalne narośla, które można utrzymać, powodując niezwykle ciekawą brzydotę (ciekawe przeżycie dla amatorów).
W akwarium gość rakowy jest dość rzadki, a ponieważ kocha świeżą, bieżącą wodę, może żyć tylko tam, gdzie ten warunek jest spełniony lub gdy woda, choć nie zmienia się, jest odświeżana jakąś dmuchawą. O tym, które urządzenie jest do tego najbardziej odpowiednie i gdzie można je kupić, powiedzmy na jego miejscu. Następnie gleba w akwarium powinna być piaszczysta, przeplatana warstwami mocnej gliny i obsadzona roślinami, głównie naftaliną, która zawierająca masę substancji azotowych i wapna stanowi doskonały pokarm dla raków i doskonały materiał do tworzenia kamienie młyńskie. Ale szczególnie ważne jest, aby wysokość wody w akwarium nie przekraczała 3 wershoków, a kamienie z zagłębieniami lub jaskiniami rzucały się po dnie tu i tam. W tych warunkach raki w niewoli żyją całkiem dobrze, a w niektórych przypadkach nawet z powodzeniem się tu linieją. Jako taki przypadek można wskazać na przypadek opisany przez Belema w jego British Crustacea.
„Kiedyś”, mówi ten obserwator, „mieszkałem z rakiem (Astacus fluviatilis), którego trzymałem w małym szklanym naczyniu, do którego wlewałem nie więcej niż 6-7 centymetrów wody, ponieważ doświadczenie pokazało mi, że prawdopodobnie z powodu braku powietrza rak nie może żyć w głębszych wodach. Mój jeniec stopniowo stał się bardzo śmiały, a kiedy opuściłem palce na brzeg naczynia, nawet śmiało ich zaatakował. Mieszkał ze mną przez około półtora roku, kiedy nagle zauważyłem w akwarium coś, co w pierwszej minucie wziąłem za drugiego raka, ale po bliższym przyjrzeniu się zobaczyłem, że to tylko jego stara muszla, wyrzucona całkowicie nienaruszona. Straciwszy skorupę, mój przyjaciel stracił całą dawną odwagę i był w straszliwym wzburzeniu. Był teraz dręczony miękkością swojej osłony i przez całe dwa dni pędził we wszystkich kierunkach za każdym razem, gdy wchodziłem do jego pokoju. Trzeciego dnia w końcu jakby trochę się uspokoił, a nawet próbował użyć pazurów, ale wciąż z pewną nieśmiałością, ponieważ czuł, że daleko mu do bycia tak stanowczym jak poprzednio. Ale minął tydzień i mój rak stał się tak zuchwały jak zawsze: jego broń była ostra, wydawał się wyższy i już nie było bezpiecznie pozwolić mu się uszczypnąć szczypcami. W sumie mieszkał ze mną przez około dwa lata, podczas których zjadł tylko kilka robaków, a potem tak jak miał. Być może i w sumie zjadł nie więcej niż pięćdziesiąt ”.
Zdjęcie raka rzeki
U innego obserwatora raki (odmiana) żyły przez sześć miesięcy w basenie do połowy napełnionym wodą i też nic nie jadły, a jego siła nie zmniejszyła się w najmniejszym stopniu i nawet gdy pewnego dnia pies, zapominając o sobie, zdecydował jeść z basenu, w którym mieszkał, potem uszczypnął ją w pysk tak mocno, że wydała straszny pisk.
Ten sam obserwator próbował nakarmić innego raka muchami. Rak zauważył muchę dopiero wtedy, gdy zbliżył ją do jej macek. Przygotowując się do złapania muchy, najpierw wywołał drżenie szczęki, a następnie uderzył ją szczypcami, aż był w stanie ją uszczypnąć. Potem podniósł go do ust i przełknął. Godne uwagi jest to, że po zjedzeniu ten rak leżał na boku i odpoczywał. Warto wiedzieć: czy nasze raki robią to samo?
Ale najbardziej szczegółowej obserwacji dokonał francuski amator A. Delaval na różnych rakach, tzw. czerwonym kleszczu. Tak opisuje swoje życie w akwarium.
Na początku września, mówi, umieściłem dwie pary raków czerwononogich w akwarium o długości około 14 wershoków, 7 wierzchołkach, szerokości i tej samej wysokości, którego dno było z łupka i pokryte warstwą piasku 1jeden/2 lub 2 wershoki grubości. W jednej z jego spraw karnych był mały głaz z kamienia młyńskiego z wywierconymi w nim kilkoma otworami, które miały służyć jako schronienie dla raków, a wokół niego zasadzono kilka krzewów mchu wodnego (Fontinalis).
Zdjęcie raków rzecznych
Ustawiony przed dużym oknem wychodzącym na południe, ale osłonięty od zbyt dużej ilości słońca zieloną jedwabną zasłoną zasłaniającą część okna, mój mały staw był odświeżany przez nieustanny strumień wody, która przed wejściem do niego była nasycona powietrze, przechodzące przez małą szklaną końcówkę.
Moi nowi lokatorzy chodzili po okolicy, szukając mieszkania, w wyborze którego nie mogli dojść do porozumienia, w wyniku czego następnego dnia przy życiu pozostało tylko dwóch z czterech: pozostali dwaj padli ofiarą kłótni. Na szczęście zginął tylko samiec i samica, więc najprawdopodobniej walka toczyła się między mężczyzną a samcem i kobietą z samicą.
Wtedy zwycięzcy, nie mając już powodów do zmartwień, nie wahali się, aby każdy wybrał sobie miejsce, które mu odpowiada. Jeden wybrał go na górę, w zagłębieniu skały, z którego wystawały tylko jego wiszące pazury, gotowe złapać każdego śmiałka, który przepłynął lub zwabił wąsa, który był w ciągłym ruchu, drugi wykopał sobie dołek, cofając się. ze złożonym ogonem i wyciąganiem piasku łapami. Oba zostały umieszczone po stronie przeciwnej do światła.
Moje raki wychodziły ze swoich nor tylko w nocy lub gdy dostawały jedzenie, które składało się ze świeżego mięsa, małych żab, świeżych ryb lub ochotek, które wolały od wszystkiego innego. Sposób, w jaki szukali go po omacku na piasku, był niezwykle ciekawy. Bezpośrednio zanurzali swoje małe łapki w piasku, a delikatny dotyk dawał im znać o zdobyczy, którą chwytali jak widelec, a następnie przechodzili z jednej łapy na drugą, aż do samych ust.
Rak zaczyna pływać tylko w wyjątkowych okolicznościach. Zwykle, aby się wspinać, wspina się po nierównościach skały lub czepia się gałęzi roślin wodnych. Swoimi pazurami zachowuje się wyjątkowo niezręcznie, a moje raki nigdy nie zdołały schwytać żadnej z małych ryb (okonia niebieskiego i ciernika), które zasadziłem z nimi, aby ożywić podwodny krajobraz. Ale bardzo lubią robić swoją toaletę i niezwykle pilnie przesuwają pazury po muszli, czyszcząc najdrobniejsze drobinki i rosnącą pleśń oraz ogólnie wszelkiego rodzaju pasożyty roślinne. Szczególnie dbają o czystość swoich oczu: co jakiś czas chwytają za łodyżkę oka, wyrywają ją szponami swoich małych łapek i dokładnie czyszczą rowek.
20 października w temperaturze +13°R. ta spokojna para nagle zaczęła okazywać niezwykłą animację i wydawała się o coś kłócić. Po groźbach nastąpiły działania, a obaj antagoniści weszli do bitwy jak dwaj wojownicy gotowi złapać się nawzajem za brody.
Ta walka trwała około dwudziestu minut, po czym obaj poszli w różnych kierunkach. Natychmiast złapałem samicę i znalazłem na małych nogach jej szyi (ogonu) niewielkie nagromadzenie wapienne, które już stwardniało.
Wkrótce potem, jeśli się nie mylę, dwa dni później (dokładnie nie pamiętam) pod szyją pojawił się galaretowaty śluz, który stopniowo się wchłaniał, a po kilku dniach pojawiły się jaja.
Jaja te były przedmiotem stałej i niestrudzonej opieki matki. Z miłością głaskała je łapami, aby były stale wolne od pleśni i pasożytów, wprawiała je w ruch, kołysała, aby odświeżyć je napływem nowego powietrza i ostrożnie usuwała te, które zaczęły się psuć.
Powoli małżonkowie przekształcili się w byłych egoistów, a kiedy przypadkowo musieli być razem, ich spotkanie było bardziej wrogie niż przyjacielskie.
Zdjęcie raków rzecznych
22 maja, t.mi. 7 miesięcy i dwa dni po zapłodnieniu, w temperaturze +19° w wodzie zauważyłem na piasku obok mamy trzy malutkie skorupiaki. Były nie większe niż ziarnko chleba i miały kolor różowej krewetki. Niemniej jednak ich ciało było już w pełni ukształtowane, a jedynie odłamek grzbietowy (skorupa) był zbyt szeroki. Położyłem im gąbkę zamiast kołyski, a szczury od razu wdrapały się do jej dziur, woląc je od szyi matki.
Trzy dni później (25 maja), gdy samica, podnosząc się, obróciła brzuch do szyby, zauważyłem kilkanaście innych skorupiaków wciąż siedzących na szyi (ogon). Niektóre z nich były jeszcze całkowicie czerwone i nie poruszały się, podczas gdy inne, bledsze, były niezwykle żywe i miały już małe czarne oczka.
Jaka była wtedy relacja między dziećmi a rodzicami, nie udało mi się zauważyć. Ale szczury szybko się zmniejszały i już 27 maja widziałem ostatnie roiło się na gąbce. Ich ciało przybrało już normalne wymiary, ale miało niebieskawy odcień, było całkowicie przezroczyste, a wszystkie jego części były niezwykle wyraźne.
Po 1 czerwca nie widziałem już więcej skorupiaków, a pod szyją samicy było tylko kilka muszli, które wkrótce cofnęły się lub odpadły.
Wróciła do swojego dawnego trybu życia i zabrała swoje dawne mieszkanie, gdy nagle 24 czerwca, około godziny 9, zauważyłem, że znów jest w jakimś niezwykłym podnieceniu, które przypisałem panującemu w tym czasie nadmiernemu upałowi. Ale wracając o godzinie 10, zobaczyłem zwiotczałe, odbarwione zwłoki na piasku i skorupiak zajmujący jego zwykłe miejsce. Wziąłem tę muszlę, którą zostawiła. Nie było w nim najmniejszej dziury, ani najmniejszego pęknięcia. Czaszka została tylko podniesiona z boku ogona, jak wieko pudełka, a wszystkie szczypce i nogi zostały całkowicie zachowane.
Zwierzę musiało najprawdopodobniej unieść skorupę z boku ogona, najpierw siłą wyrwać tylną część ciała, a następnie wyrwać łapy i pazury, jak z rękawiczki bez guzików, i ogon, jak ze sprawy.
Z moskiewskich amatorów przede wszystkim zajmował się hodowlą raków A. O. Walter.
Tak więc jeden rak, wydobyty z rzeki Moskwy, mieszkał w jego akwarium przez ponad rok. Ten rak został złapany w listopadzie i miał około 2jeden/2 cale. Akwarium, w którym się znajdował, miało 9 wershoków. długość, 6 wer. shir. i tej samej głębokości, miał piaszczyste dno i był obsadzony krzewami elodea. Oprócz raka żyło w nim kilka innych kolców, bocji i bocji. Jak tylko raki zostały wypuszczone do akwarium, zaczęły szybko pływać tam i z powrotem, pomagając sobie silnymi uderzeniami ogona - potem, kilka minut później, ogonem i nogami rozdarł piasek i usiadł w to. Przebywał w tej pozycji przez około 3 dni i nie wykazywał żadnych oznak życia, więc aby upewnić się, czy żyje, czy nie, trzeba go było popchnąć - ale po takim pchnięciu cofnął się tylko trochę lub merdał wąsami. Wreszcie czwartego dnia wyczołgał się ze swojego schronu i zaczął się trochę czołgać po dnie. W tej chwili B. nakarmiłem moją rybę surową wołowiną. Kawałek spadł tuż przy raku. W jednej chwili złapał go, podniósł do ust i poruszając szczękami zaczął jeść z niesamowitą szybkością. Dostał drugi, trzeci i zjadł je równie szybko. Od tego czasu rak stał się o wiele bardziej żywy, pełzając po dnie i polując na ryby.
Zdjęcie raków rzecznych
Polowanie odbywało się głównie w nocy, a w ciągu dnia okazywał jedynie chęć łapania, kilka kroków za pływającą zdobyczą, a potem, jakby myśląc lub zdesperowany szczęścia, wczołgał się z powrotem w wybrany przez siebie kąt. Jednak nawet w nocy jego polowanie nie zakończyło się do końca sukcesem i tylko raz złapał zwęglacza, pożreł go, pozostawiając do rana tylko jeden szkielet. Podczas nocnego polowania raki zabłociły wodę do tego stopnia, że w ciągu dnia pozostała pochmurna. Próbowali to zmienić, ale wszystkie wysiłki poszły na marne: kilka godzin nie minęło, ponieważ zmętnienie powróciło. Żyjąc już jakiś czas, ten rak jest tak przyzwyczajony do miejsca żerowania, że wpełzł tam, gdy tylko poczuł głód. Jednocześnie nadal wykazywał taką inteligencję: jak dali mu mały kawałek, zjadł go właśnie tam, jeśli dostał duży, wciągnął go do swojej dziury i tam zjadł.
Drugi rak, z którym żył, był bardzo mały, nie większy niż 1 cal. Został złapany z siatką na motyle na rzece. Setuni. Skorupiak ten bardzo szybko zadomowił się i prawie w dniu postawienia wybrał już dla siebie miejsce pośród roślin wodnych. Karmiono go także wołowiną, którą podawano na patyku lub słomie. Rak chwycił ją bardzo zręcznie i od razu zjadł. Akwarium, w którym mieszkał, znajdowało się na słońcu, ale w samym upale było zasłonięte zasłoną. Raz, raz, po wycieczce,. Zapomniałem go zacienić, a kiedy wróciłem, zobaczyłem, że woda była tak gorąca, że wszystkie ryby zginęły, a niektóre nawet się pogorszyły. Wyobrażając sobie, że ten sam los spotkał raka, zaczął wylewać wodę, ale jakie było jego zdziwienie: w korzeniach gęstej turzycy rak okazał się żywy i zupełnie nieuszkodzony.
Ten sam obserwator miał również skorupiaka z kawiorem. Umieścił go w akwarium o głębokości wody 4 cale. Wystrzelony tam skorupiak zaczął z niepokojem czołgać się po dnie i pływając od czasu do czasu na powierzchnię, wynurzał się z wody. Zdając sobie sprawę, że chce wyjść na ląd, B. Do akwarium włożyłem przewróconą doniczkę wystającą nieco ponad powierzchnię wody. Rachitsa natychmiast go znalazła, ale nie okazywała chęci wczołgać się na niego, ale próbowała wzmocnić się na jego bokach, blisko powierzchni wody. Następnie wcisnął doniczkę w dno akwarium tak, aby nie więcej niż jeden cal pozostał nad dnem doniczki do powierzchni wody. Rachitsa szybko wspiął się na niego i od tego czasu prawie nigdy go nie opuścił. Będąc tutaj, nieustannie poruszała pseudopodami, do których przyczepione były jaja, i robiła to, prawdopodobnie po to, aby zapobiec osadzaniu się na nich zmętnienia. Surowa wołowina i dżdżownice służyły jej jako pożywienie, ale poza tym często łapała i jadła traszki, które z jakiegoś powodu zakochały się w jej miejscu pobytu. Z 12 traszek, które żyły w akwarium, 6 zostało przez nią okaleczonych. Mieszkała więc w akwarium przez ponad miesiąc, ale nic nie wyszło z jej jaj: zaczęły powoli gnić, odpadać i w końcu całkowicie zniknęły. Być może niektóre z nich zjadły nawet traszki.
Zdjęcie raków rzecznych
Oprócz tych trzech przypadków w B. raki były wielokrotnie i zawsze świetnie żyły w akwarium, ale z pewnością wymagały bardzo niskiego (nie więcej niż dwa lub trzy wershoki), dobrze nasyconego powietrzem, wodą i obfitym pokarmem. Oprócz surowej wołowiny chętnie jedli wątrobę, chleb, buraki, marchew, młode pędy roślin wodnych, zwłaszcza ożypałkę (Typha latifolia), sałatę i przede wszystkim bodyagu. Ostatni rak był tak pokochany, że według obserwacji w miejscu rzeki, gdzie znajduje się bodyag, zawsze można znaleźć rak.
Umieszczając raki w akwarium w celu hodowli, konieczne jest posadzenie tylko jednej samicy, a ponadto już z zapłodnionymi jajami, co, jak widzieliśmy, zawsze można rozpoznać po obecności białej masy między ostatnimi para nóg. Po umieszczeniu samic należy uruchomić jak najmocniejszy dopływ wody i kontynuować go aż do pojawienia się skorupiaków z jaj, czyli tzw.mi. do około końca maja. Zarówno dla tych samic, jak i dla raków w ogóle, konieczne jest umieszczenie w akwarium małych rurek drenażowych, w których od czasu do czasu mogą się schować. Miejsce rur można również zastąpić grotami z kamyków lub nierównych kamieni ułożonych w masę. Oświetlenie jest wymagane niezbyt mocne, górne, więc ściana skierowana w stronę światła musi być czymś pokryta lub wykonana z cynku, nieprzezroczysta. W przeciwnym razie oświetlenie powinno być mocniejsze od góry. Raki są na ogół bardzo wrażliwe na intensywność światła. Przed burzą, gdy tylko robi się ciemno, wychodzą ze swoich nor i idą po dnie w pobliżu wybrzeża, ale gdy tylko pogoda się poprawi, natychmiast wpełzają z powrotem do dziur. Jeśli jednak promień światła słonecznego zostanie nagle skierowany na raka za pomocą lustra, to natychmiast się zatrzyma.
Raki mogą żyć bardzo długo bez wody i często spotykają się w takich dziurach, w których przez kilka dni nie było wody. Umożliwia to ich transport na duże odległości. Wysyłając je należy jednak zwrócić szczególną uwagę na to, aby nakładały się jak najściślej, a jedną warstwę od siebie oddzielać słomą lub trawą, w przeciwnym razie wszystkie raki spadające na grzbiet zostaną od razu pożarte przez leżące nad. To samo dzieje się często w akwariach, dlatego rak, który upadł na plecy, należy natychmiast odwrócić. Raki najlepiej wysyłać w zrębkach.
n.F. Zołotnicki
Recenzja wideo na temat raka rzeki
+